piątek, 12 grudnia 2014

Rozdział 2 - Matura.

 Muzyka

* Marcela *

Obudziłam się i przetarłam ręką oczy. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu. 7:00. O 10 miał zacząć się koszmar. Matura z języka polskiego. A o 13 poziom rozszerzony. Głośno westchnęłam i wstałam z łóżka. Poszłam do łazienki i szybko umyłam twarz. Rozczesałam włosy i związałam je w kucyka. Zeszłam na dół i weszłam do kuchni. Pani Henryka już się uwijała.
- Marcelino, idź szybciutko do jadalni. Zaraz ci śniadanko przyniosę - słodziła. Tylko ona mówiła do mnie pełnym imieniem. Pokiwałam głową i poszłam do drugiego pomieszczenia. Usiadłam na krześle i czekałam na jedzenie. Prawdę mówiąc nie byłam głodna, ale musiałam coś zjeść. - Na zdrowie. Musisz mieć dużo siły, żeby dobrze napisać. Chodź ty taka zdolna to dasz i tak sobie radę - uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie i wróciła do swojego królestwa. Jadłam gorącą jajecznicę kiedy dołączyła się Angel.
- A ty nie za wcześnie wstałaś ? - zdziwiłam się. - Zawsze śpisz do południa - wzięłam kolejny kęs.
- To ja tu wstaje, żeby cię podnieść na duchu, pocieszyć przed maturą, a ty tak mi się odpłacasz ? - zdenerwowała się. - Wiesz co ... ale z ciebie siostra - wymamrotała i usiadła na przeciwko mnie.
- Oj, no przepraszam - westchnęłam. - Po prostu nigdy nie wstajesz o takiej godzinie.
- Już skończmy ten temat - powiedziała i zakryła twarz dłońmi. - Kiedy masz ostatni egzamin ? - zapytała patrząc na mnie.
- 27 maja - odpowiedziałam.
- A potem Londyn Welcome - stwierdziła ziewając.
- Nie wiem czy mnie przyjmą, a poza tym jadę tam na razie na jakiś tydzień czy dwa - przypomniałam popijając herbatę.
- Jak pojedziesz tam raz to już tam zostaniesz - zawyrokowała.
- Czemu tak myślisz ? - zapytałam.
- Tata mówił, że Wielka Brytania jest wspaniałym krajem. Powtarzał wiele razy, że gdyby nie mama nigdy by tu nie został. Wiele razy mówił, że tęskni za Londynem, za deszczem - zaśmiała się przez łzy. - Pamiętasz przecież jak wyjeżdżaliśmy tam na święta i jaki tatuś był ucieszony, że ... jest tam ze wszystkimi, z całą rodziną - dopowiedziała. Podeszłam do niej i zniżając się, mocno ją przytuliłam.
- Wiem, że za nim tęsknisz Angel - szepnęłam do jej ucha.
- Nawet nie wiesz jak bardzo - odpowiedziała patrząc mi w oczy. Szybkim ruchem wytarłam łzy, które mimowolnie spłynęły mi po policzku. Do jadalni weszła pani Henryka.
- A co tu za płacz ? Marcelinko, przecież ty dziś masz egzaminy. Nie stresuj się tak - radziła. - Jak już zjedzone, to dziewczynki zmykajcie na górę. Mam dziś posprzątać cały dom - poinformowała. Uśmiechnęłyśmy do siebie porozumiewawczo pod nosem i podziękowawszy za śniadanie pobiegłyśmy na górę.

***

- Gotowe - usłyszałam głos siostry. Podała mi lusterko do ręki i czekała na moją opinię.
- Ooooo, ślicznie. Podoba mi się - pochwaliłam oglądając uczesanie. Za godzinę miała po mnie przyjechać Mary.
- Ej, spokojnie siostra. Nie denerwuj się tak. Cała jesteś rozdygotana - stwierdziła dotykając mojej ręki.
- Ooo rany- szepnęłam i złapałam się za głowę.
- Marcel, ej, co ty ? - zmartwiła się, kiedy usiadłam na łóżku i twarz schowałam w dłoniach. Angel ukucnęła obok mnie i dotknęła mojego ramienia. - Dobrze się czujesz ? - podniosłam głowę i wzięłam głęboki wdech.
- Tak. Chwila słabości - wyjaśniłam lekko się uśmiechając.
- Nie rób tak więcej - poprosiła wstając.

- Jasne - przytaknęłam podchodząc do szafy. Wyjęłam z niej swoje ciuchy i w mgnieniu oka się przebrałam. - Może być ? - zapytałam.
- Nudnie, ale elegancko - odpowiedziała. Teatralnie przewróciłam oczami uśmiechając się pod nosem. - Musisz już wyjść. Mary zaraz będzie - powiedziała patrząc na wyświetlacz telefonu. Ostatni raz spojrzałam w lustro i poprawiłam niesforne kosmyki włosów. - Powodzenia - usłyszałam wychodząc z pokoju. W korytarzu pożegnałam się z mamą i wyszłam na zewnątrz. Nie czekałam na przyjaciółkę zbyt długo. Zaraz pojawiła się swoim samochodem. Weszłam do środka i razem pojechałyśmy do szkoły.




* Angel *

Miałam dwa tygodnie wolnego, bo zaczęły się matury. Wolny czas postanowiłam poświęcić na to co najbardziej kochałam. Zabrałam się za rysowanie, lecz po godzinie straciłam cały zapał i wenę. Włączyłam więc szybko swojego laptopa i weszłam na tt. Od razu profil : Harry Styles. Ten chłopak zawładnął moim życiem. Nie wiedziałam nawet czemu. Po prostu kiedy pierwszy raz usłyszałam jego głos zakochałam się w nim. Jechałam autobusem i leciała ich piosenka. Najbardziej zaintrygował mnie właśnie jego głos. Potem dowiedziałam się jak się nazywa, więc kilka chwil na internecie i wiedziałam o nim wszystko. W tamtym momencie stałam się Directioner.

Wstałam z łóżka i rozejrzałam się po pokoju. Spojrzałam na wielki plakat Harry'ego w moim pokoju. Podeszłam do niego i prawą ręką dotknęłam jego policzka. Kilka łez spłynęło po moim policzku. Lekko zadrżałam.
- Mam nadzieję, że kiedyś się spotkamy - szepnęłam. Opuściłam rękę i odwróciłam się na pięcie. - Czemu ty i tata jesteście tak daleko ? - zamyśliłam się przez moment. Głośno westchnęłam i szybko zdjęłam piżamy, które jeszcze miałam na sobie. Z szafy wyjęłam ciuchy i zaraz je założyłam. W biegu wzięłam torebkę, do której wrzuciłam portfel i telefon. Wyszłam z pokoju i poszłam na dół.
- Wychodzisz gdzieś ? - usłyszałam głos mamy z kuchni.
- Tak i nie wiem kiedy wrócę - słyszałam, że jeszcze coś mówiła, ale nie słuchałam. Wybiegłam z domu i skierowałam się na drugą dzielnicę. Szłam ulicą i już miałam zejść na dół, do podziemnego klubu, ale zaczepił mnie jakiś pijany koleś. Zaczął się do mnie przystawiać i obmacywać, ale nie na długo.
- Łapy przy sobie ! - warknęłam i jednym ruchem go powaliłam. Jak dobrze, że chodziłam na kurs samoobrony. Poprawiłam bluzkę i zeszłam na dół. Poczułam dym papierosowy zmieszany z alkoholem już na zewnątrz. Miałam wejść do środka, ale jakieś męskie ramie mnie powstrzymało.
- Wstęp od 18 lat - usłyszałam głos ochroniarza. Zastygłam w bezruchu. Koleś miał grubo ponad 2 metry, a w barach to chyba jeszcze więcej. Jak to tak mogło urosnąć ? Nie wiedziałam co mam zrobić. Już miałam udawać dorosłą, ale nastąpił ciekawy zwrot akcji.
- Ona jest ze mną - powiedział mega super przystojny chłopak za mną. Objął mnie w pasie i nie zważając na moją minę, pocałował mnie w policzek. - Witaj kochanie. Przepraszam za spóźnienie - uśmiechnął się do mnie. Przez tę chwilę sama pomyślałam, że to mój chłopak. Zagrał to tak realistycznie, że ochroniarz wziął nas za parę.
- Przepraszam panią - odpowiedział skruszony i otworzył przed nami drzwi. Weszliśmy do środka razem. Było pełno ludzi. W każdym wieku.
- Czemu to zrobiłeś ? - spytałam kiedy znaleźliśmy się daleko od wejścia. Chłopak spojrzał na mnie rozbawiony.
- Lubię pomagać bezbronnym dziewczynom - odpowiedział szelmowsko. Zmrużyłam lekko oczy i usiadłam przy stoliku. Chłopak usiadł obok mnie i wystawił do mnie rękę.
- Mikołaj - przedstawił się.
- Angel - uśmiechnęłam się podając dłoń.
- Często tu bywasz ? - zapytał.
- Przynajmniej dwa razy w tygodniu przychodzę tu ze starszymi kolegami - streściłam przyglądając mu się dyskretnie. Był przystojnym szatynem, o pięknych brązowych oczach i zabójczym uśmiechu. - A ty ? - spytałam.
- Lubię to miejsce, bo można poznać interesujące osoby - powiedział. W tym momencie wyjął z kieszeni paczkę papierosów i wyjął jednego. Miał już je schować, ale przez chwilę zamyślił się. - Chcesz ?
- Jasne - odpowiedziałam i poczęstowałam się.
- Ale ze mnie kretyn - stwierdził Mikołaj szukając czegoś po kieszeniach.
- Ja mam - powiedziałam wyjmując z torebki zapalniczkę. Podałam mu ją. Bacznie się jej przyjrzał, a potem bez słowa podpalił mi i sobie papierosa.
- Kradniesz ? - zapytał po chwili. Te pytanie zwaliło mnie z nóg.
- Jasne, a w między czasie pracuję w domu publicznym - rzekłam z sarkazmem.
- Przepraszam, że zapytałem, ale ta zapalniczka... ona jest strasznie droga - zobaczyłam jak mi nie dowierza.
- Gdybyś zobaczył mój dom to byś zrozumiał - zauważyłam.
- Dziecko fortuny ? - zaczęłam się wtedy śmiać.
- Zamówisz mi jakiegoś mocnego drinka ? - zmieniłam temat. Przyglądał mi się uważnie. Widziałam jak się waha. Nic dziwnego. Nie byłam pełnoletnia, za to on już chyba parę ładnych lat temu zdmuchnął 18 świeczek.
- Chcesz się upić w samo południe ? - zdziwił się.
- Kto tu mówi o upiciu ? Ja chcę się tylko dobrze bawić - odpowiedziałam.
- Skoro tak - powiedział wstając.
- To ty idź coś zamów, a ja przejdę się do łazienki - wzięłam torebkę i ruszyłam w dobrze znane miejsce. Miałam szczęście, bo nikogo tam nie było. Spojrzałam w lustro i uśmiechnęłam się w swoje odbicie. Ręką poprawiłam włosy i makijaż. Zdjęłam koszulę i schowałam ją do torby. Zostałam w samej lekkiej bluzeczce na ramiączka. Wyszłam zadowolona i wróciłam na dawne miejsce. Chłopak już na mnie czekał. Gdy mnie zobaczył pojaśniał.
- To dla mnie ? - wskazałam na szklankę. Pokiwał głową.
- Podobno najlepsze to co tutaj podają - napiłam się trochę.
- Bardzo dobre. Zamów sobie - powiedziałam.
- Przyjechałem tutaj samochodem, ale wiesz ... mam coś innego co powinno tobie posmakować - powiedział tajemniczo. Wstał i ruchem ręki pokazał, że mam iść za nim. Zaintrygowana podniosłam się. Mikołaj wziął mnie za rękę i zaczął gdzieś prowadzić. Znaleźliśmy się w jakimś ciemnym korytarzu. Z kieszeni marynarki wyjął małą torebeczkę. Podeszłam do niego bliżej i chciałam wziąć biały proszek, ale wyciągnął rękę do góry. - Nie tak szybko moja droga - szepnął mi do ucha uwodzicielsko. Jego ręce powędrowały na moją talię, a moje ręce oplotły jego szyję. Jego zapach był tak kuszący, że nie mogłam postąpić inaczej. Jego usta zaczęły całować moje, nie przeszkadzało mi to, że od czasu do czasu ludzie chodzili koło nas. Całowaliśmy się jak opętani.
- Teraz już zasłużyłam - zamruczałam mu do ucha. Jedną ręką dotknął mojego uda, a drugą dał mi upragnioną rzecz.

* Barbara *

Leżałam na łóżku i odpoczywałam. Dziś był ostatni dzień mojej pracy w Paryżu. Kochałam to co robię, ale czasami brakowało mi normalnego życia. Tak naprawdę nie zdążyłam nacieszyć się życiem. Swoją karierę zaczęłam w wieku 18 lat i tak trwało do dzisiaj. Swoje dzieciństwo wspominałam raczej źle. Moi rodzice zajęci pracą nie zwracali na mnie uwagi. Oboje byli pochłonięci swoją karierą, a mnie odsyłali do babci. Jedyne co pamiętam to kilka wspólnych wieczorów, które spędziliśmy razem. Nic więcej. Zawsze miałam o to do nich żal. Dlatego też, gdy stałam się pełnoletnia, bez żadnych wyrzutów wyprowadziłam się od nich. Żyłam samotnie ciesząc się każdym dniem. Chodź czasami było mi bardzo smutno, brakowało mi kogoś, drugiego człowieka. W tym momencie dostałam sms-a. Wzięłam z szafki telefon i odczytałam wiadomość. Kiedy wracasz ? Tęsknię już tu za Tobą. Daj znać jak wylecisz. Wyjadę po Ciebie na lotnisko. Xoxo . Uśmiechnęłam się. Niall’a znałam dopiero od roku, ale on był taki inni niż pozostali. Od samego początku naszej znajomości poczułam do niego wielką sympatię. Gdy z nim rozmawiałam czułam, że to co mówię go interesuje, że mnie nie wyśmieje ani nie odrzuci. W tym momencie zapragnęłam z nim porozmawiać. Szybko wybrałam jego numer i zadzwoniłam do niego.

- Tak, słucham ? – usłyszałam piękny irlandzki akcent.
- Nie przeszkadzam ci ? – zapytałam przegryzając wargę.
- Ty nigdy mi nie przeszkadzasz – odpowiedział. W tle słyszałam krzyki chłopaków.
- Chyba jednak dziś tak. Macie próbę – stwierdziłam. – Zadzwonię później – powiedziałam, mając nadzieję w duchu, że zaprotestuje.
- Mała przerwa nikomu nie zaszkodzi. W sumie to się bardzo cieszę, że dzwonisz – nie wiem czemu, ale zarumieniłam się. – Poczekaj chwilkę. Wyjdę na zewnątrz – dodał. Przez chwilę słyszałam trzask drzwi, głośne kroki, a potem  znów otwieranie i zamykanie drzwi. – Już jestem. Możemy pogadać – nikt nigdy tak mi nie powiedział. Chodziło mi tu o rodziców. Gdy do nich dzwoniłam zawsze zbywali mnie brakiem czasu i pracą. Niall nigdy tego jeszcze nie zrobił.
- Ja … - nie dokończyłam, bo się rozpłakałam.
- Ej, co się dzieje ? Co się stało ? – pytał przejęty. Przez dobrych parę minut próbował mnie uspokoić, ale nadaremnie.
- Chcę się do ciebie przytulić i … być przy tobie – gdy dotarło do mnie to co powiedziałam plasnęłam się ręką w twarz. Zamknęłam oczy i zamarłam. Nie chciałam słyszeć tego co odpowie.
- Ja też za tobą strasznie tęsknie Barbara. Jutro o tej porze  będziesz w moich ramionach – odetchnęłam i spanikowałam. Serio. To było strasznie dziwne. Byliśmy tylko przyjaciółmi, a przyjaciele chyba nie powinni mówić sobie takich rzeczy. Chyba. Dalsze przemyślenia przerwał mi Horan. – Wiesz, muszę kończyć. Proszę nie płacz już więcej. Nie lubię, gdy to robisz – usłyszałam w jego głosie czułość, której tak bardzo mi brakowało. Z nie chęcią się z nim pożegnałam. Odłożyłam telefon i ruszyłam do łazienki. Przejrzałam się w lustrze. Rozplotłam swoje długie włosy i zapatrzyłam się w swoje odbicie.

- Zakochałam się ? – zapytałam sama siebie. Rozum mówił nie, ale serce dało mi jednoznaczny sygnał. 











*******
No i co tam ? Dodaje ten rozdział już po próbnych egzaminach ^^ W końcu ten koszmar się skończył. Nie wiem kto taki mądry to wymyślił. No, ale trudno. Mam nadzieję,że ten rozdział jest lepszy niż poprzedni. A i spójrzcie na liczbę wyświetleń, jest sporo, a komów brak ! Chyba każda blogierka ma z tym problemy no chyba, że jest świetna.
Następny za tydzień ! <3
















2 komentarze:

  1. No ja nie rozumiem. Ty jesteś świetną blogierką i komentarzy jest mało. -.-
    A co do rozdziału, to jest świetny :3 zaskoczył mnie punkt widzenia Angiel, mmm. ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Suuuuuuuuuuper!
    Fajnie napisałaś o Angiel :3 Czekam na next'a :*

    OdpowiedzUsuń