piątek, 19 grudnia 2014

Rozdział 3 - Zmiana.

 Muzyka

* Marcela *

Tej nocy nie mogłam zasnąć. Byłam po pierwszy egzaminie i czułam się beznadziejnie. Byłam pewna, że poszło mi gorzej niż słabo. A niby byłam tak dobrze przygotowana. Mogłam pożegnać  się ze studiami w Londynie. Jednak to nie był jedyny mój problem. Gdy wróciłam ze szkoły, mama chodziła po domu jakaś podminowana. Powiedziała mi, że pospierała się z moją siostrą, a ta wyszła w odwecie nic nie mówiąc. Na początku nie specjalnie się tym przejęłam, bo to nie był pierwszy raz kiedy tak się stało, ale gdy było po 22, a Angeliki nadal nie było zmartwiłam się.
- Jeśli coś jej się stało … - mówiła mama chodząc po salonie. Podeszłam do niej i mocno ją przytuliłam.
- Wszystko będzie … - w tym momencie usłyszałyśmy czyjeś kroki w korytarzu. Pośpiesznie się tam udałyśmy. To co zastałyśmy przekroczyło nasze wyobrażenia.
- Co ty … ? – zaschło mi w gardle. Moja siostra kompletnie pijana ledwo co wtoczyła się do domu. Zdejmowała buty chichrając się jak głupia. Ukucnęłam obok niej i poczułam silną woń alkoholu i papierosów. – Naćpałaś się, serio ?! – krzyknęłam. – Pogięło cię czy jak ?!
- Ciszej Marcel – przyłożyła palec do ust. – Wyluzuj trochę – powiedziała wstając. Szła chwiejnym krokiem, co chwila wybuchając nie pohamowanym śmiechem. Spojrzałam na mamę. Jej twarz przybrała kolor papieru. Zobaczyłam, że na jej czole pojawiło się kilka zmarszczek. Wzięła moją siostrę pod ręce i ruszyła z nią na górę.

***

Chlusnęłam sobie zimną wodę w twarz. Małe kropelki na moment zmroziły moją skórę. Nadal nie dochodziło do mnie to co się wydarzyło tego dnia. Zawaliłam maturę, siostra weszła w konflikt z prawem i do tego byłam z tym sama. Mama też. Nie miałyśmy nikogo. Nasz ukochany mężczyzna, przeze mnie nazywany tatą, a przez nią mężem odszedł od nas na zawsze. Łzy bez ceremonii zajęły miejsce na moich policzkach.
Leżąc na łóżku zrozumiałam i poczułam silną potrzebę wyjechania stąd. Chciałam w końcu zostawić daleko problemy i w końcu zacząć żyć. Moją jedyną przepustką były studia, których tak bardzo się obawiałam. Głośno westchnęłam.  Słysząc śmiech Angel i próbujący ją uspokoić głos mamy w końcu mnie uśpił. Kolejny dzień miałam wolny i już w mojej głowie pojawił się pomysł jak dobrze go wykorzystać.

***


Z samego rana, szybko się ubrałam i zabierając torbę z potrzebnymi rzeczami wyszłam z domu. Przeszłam kilka ulic i w końcu dotarłam do hali. Było zamknięte, ale miałam dodatkowe klucze. Szybko uporałam się z zamkiem i weszłam do środka. Poczułam chłodne powietrze, które mnie orzeźwiło. Idąc znanym korytarzem dotarłam na odpowiednie miejsce.
- No to zaczynamy – powiedziałam sama do siebie. Zdjęłam swoje buty i zmieniłam je na łyżwy. Podtrzymując się poręczy weszłam na lód. Zrobiłam jedno kółko, a potem kilka łyżwiarskich ćwiczeń. Po jakimś czasie rozgrzana powtórzyłam trzy układów, jakich do tej pory się nauczyłam. Godzinę później zmęczona jazdą zeszłam z lodowiska. Usiadłam na trybunie i zaczęłam zmieniać buty. Nagle za sobą usłyszałam kroki. Odwróciłam się i ujrzałam starszego pana.
- Chyba cię nie przestraszyłem ? Nie miałem takiego zamiaru – odezwał się.
- Nie, nie. Po prostu nie spodziewałam się, że ktoś tu przyjdzie – odpowiedziałam.
- Zaczęłaś jeździć – bardziej stwierdził niż spytał. – Cieszę się bardzo – mówiąc to usiadł obok mnie. – Może wzięłabyś udział w eliminacjach na jesieni ? – zagadnął i spojrzał na mnie tym swoim pełnym nadziei wzorkiem.
- Jeżdżę wtedy kiedy chce od czegoś odpocząć i zapomnieć – odpowiedziałam i opuściłam głowę przytrzymując ją na łokciach.
- Nie jeździłaś od śmierci James’a – przypomniał mi zerkając przez ręce. – Wiesz, ja … nie chcę cię do niczego zmuszać, ale przecież wiesz jakie plany wobec ciebie miał twój … - nie dokończył, bo wstałam i wziąwszy swoje rzeczy, ruszyłam do wyjścia. – Mam nadzieję, że będziesz tu częściej zaglądać. Masz klucze – puścił mi oczko na odchodne. Zdenerwowana odwróciłam wzrok i wyszłam. Idąc wolnym krokiem ulicą myślałam nad tym co powinnam zrobić. Zostać w Polsce i użalać się nad sobą czy wyjechać do Wielkiej Brytanii i zacząć normalnie żyć. Tak czy siak postanowiłam wyjechać na wakacje do ojczyzny mojego ojca i spotkać się z tak dawno nie widzianą rodziną.


* Barbara *

 W samolocie dłużyło mi się niemiłosiernie. Po mojej prawej siedział starszy mężczyzna, który co chwila kichał. A po lewej starsza pani. Oboje nadzwyczaj zajęci swoimi sprawami. Czytanie gazety i ciągłe poprawianie swoich foteli. Myślałam, że zwariuję. Podczas lądowania, trzymałam ręce na pasie, żeby jak najszybciej stąd uciec. Z chodząc po schodkach rozglądałam się na wszystkie strony. Miałam nadzieję, że zobaczę Niall’a. No na pewno go zobaczę na środku lotniska. Przewróciłam oczami sama z siebie się śmiejąc. Wzięłam swoją walizkę i ruszyłam do wyjścia. Przechodząc przez korytarz drogę zasłonił mi chłopak w kapturze i okularach. Zostawiłam bagaż. Rzuciłam mu się na szyję, a ręce oplotłam wokół jego szyi.
- Skąd wiedziałaś, że to ja ? – zapytał ze śmiechem całując mnie w policzek. Gdy ustałam już na ziemi, ale nadal trzymając go za rękę byłam tak bardzo szczęśliwa.

- Wszędzie rozpoznam twoje włosy i twój zapach – to powiedziawszy jeszcze raz się w niego wtuliłam. Odwzajemnił uścisk i pocałował mnie w głowę. Potem pojechaliśmy jego samochodem do mojego mieszkania. Nie rozpakowywałam się tylko całą uwagę poświęciłam Niall’owi.

***

Kilka tygodni później dostałam miesiąc urlopu. Przyjechała więc do mnie moja kochana kuzynka – Marcelinka. Z chęcią poszłam z nią zwiedzać miasto. Potem mały wypad do naszej rodziny. Zapoznałam ją z kilkoma swoimi znajomymi. W tym również z Niall’em.
- Chodźmy na tą imprezę do chłopaków – poprosiłam patrząc na brunetkę. Ta tylko głośno westchnęła i zrobiła usta w podkówkę.
- A musimy ? Jak chcesz to ty idź, a ja zostanę – powiedziała.
- Przestań – zaprzeczyłam. – Idziemy tam razem. Poznałaś już Niall’a. Polubiłaś go i … poznasz resztę chłopaków. Oni są bardzo fajni. Zobaczysz, będziesz zadowolona – obiecywałam jej. Próbowałam za wszelką cenę ją przekonać.
- Za mocno cię kocham – odpowiedziała rezygnująco. Podeszłam do niej i przytuliłam się do niej.
- Dziękuję – szepnęłam. Obie w szybkim tempie przebrałyśmy się i poszłyśmy na 18 do chłopaków. Marcel na początku była strasznie onieśmielona, ale gdy zapoznała chłopaków ożywiła się.
- To co będziemy robić ? – zapytałam siadając na kanapie pomiędzy Harry’m, a Niall’em. Marcel usiadła obok Liam’a i Louis’a.
- Horror – odpowiedział krótko Zayn podchodząc do telewizora. Szybko załączył jakiś film i usiadł na fotelu. Gdy była pierwsza mega straszna scena i się bałam wtuliłam się w Niall’a. On to odwzajemnił i potem cały film mnie obejmował. Spojrzałam ukradkiem na Marcel. Siedziała oglądając film, czasami zamykając oczy. Widziałam jak Liam chce ją pocieszać, a Louis ma skrzywioną minę. Wyszedł więc na moment, a gdy wrócił miał już talerz marchewek dla siebie. Moja kuzynka uradowana wzięła jedną bez pytania i zaczęła ją jeść. Tomlinson szepnął jej coś do ucha , a ona pokiwało głową. Chłopak widocznie się ucieszył, bo lekko ją przytulił.

* miesiąc później * Angel *

Siedziałam w swoim pokoju, bo znów miałam szlaban. Kolejny wybryk. Poszłam na spotkanie z Mikołajem i tak jakoś samo wyszło. Nie chciałam niczego brać, ale w końcu mu uległam. Nie miałam z kim gadać, bo moja ukochana siostrzyczka pojechała sobie do Londynu. A mi nawet nie zaproponowała wyjazdu. Co z tego, że mam jeszcze szkołę. Był czerwiec. Praktycznie tylko zajęcia dodatkowe. Przygotowania do zakończenia. Nie chciało mi się siedzieć w domu i nic nie robić. Dlatego zaprosiłam do siebie Mikołaja. Mamy nie było w domu. Zaczęła pracować. Pani Henryka miała dziś wolne i cały dom miałam pusty.

***

Zaczęłam przygotowywania do spotkania z nim. Umyłam włosy, szybko je rozczesałam i zaczęłam szukać odpowiedniego stroju, ale coś mi przerwało. Miałam włączony laptop i usłyszałam dźwięk wiadomości. Na tt zawrzało. Momentalnie pojawiło się mnóstwo tweet’ów i różnych stron. Wszystkie związane z Harry’m. Oczy, aż mi pobłyszczały, gdy zobaczyłam co napisał. Robił follow spree. W tym momencie zapomniałam o całym bożym świecie. Liczył się tylko on. W mgnieniu oka wysłałam do niego około 50 tweet’ów prosząc o follow. Po godzinie znudzona, ale pełna wiary i nadziei  wysłałam 1000 wiadomość. Poczekałam jeszcze chwilę.
- Co ja sobie głupia myślałam – szepnęłam sama do siebie. Usłyszałam dzwonek do drzwi. – O nie ! – byłam wg nie ogarnięta, włosy trochę przeschły, ale wglądały jak kopa siana. Jednak nic z tym nie zrobiłam. Biegiem popędziłam na dół i otworzyłam drzwi.
- Witaj … wow – usłyszałam na powitanie.

- Tak, wiem. Nie patrz się na mnie – zakryłam ręką twarz i otworzyłam szerzej drzwi. Niespodziewanie podszedł do mnie. Bardzo blisko. Jedną ręką zamknął drzwi, a drugą zabrał moją dłoń z twarzy.
- Jesteś śliczna – powiedział mi do ucha i delikatnie mnie pocałował. Uśmiechnęłam się i zamknęłam drzwi na zamek.
- Żeby nikt nam nie przeszkadzał – wzięłam go za rękę i poszliśmy do mojego pokoju.

***

Spędziłam miły dzień w towarzystwie mojego chłopaka. Bo tak go teraz już mogę nazwać. Zachowujemy się jak para, no i … tak. Jesteśmy razem. Wieczorem przysłał mi kilka słodkich sms-ów, które mnie rozczuliły. Był taki kochany !
Po 23 miałam położyć się spać, ale coś mi mówiło, że powinnam zajrzeć na tt. Nie pomyliłam się. Ktoś mnie obserwował. A tym kimś był Harry Styles we własnej osobie ! Moje serce na moment zamarło. A potem kilka łez spłynęło po moim policzku.
- Marcel … muszę do ciebie przylecieć – stwierdziłam podchodząc do plakatu. Dwóch fantastycznych facetów, ale to Mikołaj jest tym realnym.


********
No i 3 rozdział. Nwm co myśleć. :)
Nareszcie wolne, jak dobrze. :P Kolejny next za tydzień. W końcu będę mieć czas na pisanie rozdziałów.
Nie będę mieć chyba już okazji, więc składam Wam wszystkim najserdeczniejsze życzenia. Dużo miłości, szczęścia i zdrówka kochani ! :* Bogatego Mikołaja :3 Spokojnych i rodzinnych świąt ! <3




1 komentarz:

  1. Jejku ten rozdział jest lepszy niż poszedni. :) Już chce 4!! ;*
    A i Tobie również życzę Wesołych Świąt i duuużo prezentów :3

    OdpowiedzUsuń